BIK można wyczyścić. Trzeba jednak za to zapłacić

rejestr dłużników bik

Dane w bazie w BIK można wyczyścić! Trochę to kosztuje, ale przy odrobinie szczęścia możemy mieć czystą kartę i znów pożyczać pieniądze. Metody marketingowe „czyścicieli biku” nie są zbyt wyrafinowane i najczęściej opierają się na agresywnych kampaniach mailowych. Ale w reklamach nie kłamią. BIK bowiem rzeczywiście da się wyczyścić. Specjalistyczne kancelarie prawne potrafią wymóc na bankach, by wykasowały z bazy danych informacje o tym, że spóźnialiśmy się ze zapłatą rat. A takie informacje mogą się za nami ciągnąć nawet 10 lat. I to mimo to, że kredyt spłaciliśmy. 

Polskie prawo dotyczące przetwarzania danych osobowych jest skomplikowane. Za skomplikowane nawet dla banków, które tym sposobem często się mylą. A to sprawia, że gdy kancelaria znajdzie błąd, to może go wykorzystać przeciw pożyczkodawcy.

Jakie błędy banki popełniają najczęściej? Tego kancelarie zdradzać już nie chcą. Twierdzą jednak, że banki robią je nagminnie.

Warunek konieczny, by kancelaria prawna przystąpiła do czyszczenia historii BIK, to spłacenie zobowiązań. Bez tego nic nie da się zrobić. Banki usiądą do rozmów z prawnikami, ale pod warunkiem że bronią interesów klienta z przeszłością, a nie osoby wyłudzającej kredyty.

Drugi warunek to wynagrodzenie. Usługa czyszczenia BIK to koszt od 500 zł, choć często waha się od 1500 do nawet 2000 zł. Są jednak osoby, które są w stanie zapłacić nawet dużo więcej, jeśli zostaną przyparci do muru.

Niektórzy klienci się skarżą, że gdy wystąpili o kredyt, bank zamiast jednego zapytania wysyłał ich aż 10. Każde uszczupla nasz scoring, czyli system punktacji oceniający, czy jesteśmy rzetelnym klientem. To na jego podstawie część banków proponuje nam oprocentowanie kredytu, a wyższa o 1 proc. marża dla kredytu hipotecznego to dodatkowe kilkadziesiąt tysięcy złotych. Zła historia kredytowa może nas więc sporo kosztować.

Oprócz czyszczenia BIK kancelarie muszą też zadbać o skasowanie danych z Bankowego Rejestru. To czarna lista dłużników, którą prowadzi Związek Banków Polskich. Jeśli się tam znajdziemy, nasze dane będą tam przetrzymywane aż 10 lat. I choć nie wszystkie banki dopisują nierzetelnych klientów do BR, to niemal wszystkie z niej korzystają.

Banki tworzą zbiory klientów, takie jak BR czy BIK, bo boją się wyłudzeń kredytów oraz klientów, którzy są już przekredytowani.

Od połowy października Biuro Informacji Kredytowej prowadzi kampanię „Czyszczenie BIK – nie daj się nabrać”. W kampanii BIK stara się wytłumaczyć, że do każdego przypadku należy podchodzić indywidualnie. Jeśli pomylono czyjąś tożsamość i przez to nie ta osoba co trzeba ma złą historię kredytową, to oczywiście takie dane trzeba poprawić. Przypomina też, że ok. 95 proc. informacji zgromadzonych w BIK to dane pozytywne dla klientów. Tylko 5 proc. dotyczy przeterminowanych płatności.

Akcja zwraca też uwagę, że nie wszyscy „czyściciele” działają uczciwie. Na rynku jest sporo firm-krzaków, które życzą sobie kilkuset złotych tylko za to, że pobiorą z BIK przysługującą każdemu za darmo informację o danych zgromadzonych w tej bazie. To one najczęściej spamują nasze skrzynki mailowe.

Trzeba pamiętać, że trafienie na czarną listę uniemożliwia zaciągnięcie kredytu hipotecznego przez kolejne 5 albo nawet 10 lat. Może więc dobrze, że czasami nawet bazę w BIK można wyczyścić?

 

(na podstawie:” http://finanse.wp.pl/kat,1033709,title,BIK-mozna-wyczyscic-Trzeba-jednak-za-to-slono-zaplacic,wid,16142507,wiadomosc.html”)