Bank to nie sklep z kredytami.

Banki to niezależnie działające podmioty na rynku finansowym. Na ich pracę ustawodawca, a więc w sposób pośredni obywatel, może wpływać jedynie prawnymi regulacjami.

Każdy system bankowy w krajach rozwiniętych regulowany jest zapisami prawa bankowego. Odpowiednie instytucje kontrolują czy działania sektora bankowego nie wykraczają poza przyjęte prawnie normy oraz nie godzą w interes społeczny. Banki natomiast to wielkie przedsiębiorstwa, których głównym zadaniem jest generowanie zysku – zarabianie pieniędzy.

Wielu klientów w Polsce ma spory problem ze zrozumieniem relacji klient – bank. Niestety panuje niepisane, mylne przekonanie, że banki działają jak urzędy – czyli, że są one stworzone do zaspokajania potrzeb obywatela. Otóż nie! Banki to nie urzędy, które mają nam służyć. Zachodzi tutaj inna relacja – klient potrzebuje banku ale bank także potrzebuje klienta. Nie należy mylić tej relacji z tą, jaka występuje w np. sklepie meblowym. Do sklepu meblowego wchodzimy i mówimy : „poproszę tę sofę!”. Sprzedawca jest zadowolony, bo zarobił. My jesteśmy wniebowzięci nowym wyposażeniem salonu i jeśli nie przepłaciliśmy to można śmiało nazwać tę sytuację „win-win” – każdy zyskał. Niestety do banku nie możemy wejść i powiedzieć : „poproszę kredyt mieszkaniowy!”. Samo wypowiedzenie tych słów nie jest oczywiście niczym złym, natomiast ich realizacja w czyn, to nie jest sprawa tak prosta jak zakup sofy. Sprzedawcy mebli zależy, by sprzedać, bo zarobi, natomiast bank zawsze najpierw sprawdzi … czy nie straci. O zysk martwi się w drugiej kolejności.

Odmowy udzielenia pożyczek bez podania przyczyny to przykra rzeczywistość. Banki często nie tłumaczą swoich decyzji, co niestety nie ułatwia kredytobiorcom poszukiwań na skomplikowanym dla „niewtajemniczonych” polu finansów. Jak każdy wolny podmiot działający w granicach przyjętych norm, korzystają z wolności wyboru – wyboru kto ma być ich klientem. Banki zaopatrzone w prawo mające chronić klienta, działają bezwzględnie w jego imieniu, także na swoją korzyść. Obywatel zatem ubiegając się o kredyt jest dla banku tworem pozbawionym wyobraźni, ambicji, planów i zasad. Jego możliwości oceniane są wyłącznie przez wgląd w to co osiągnął. Reputacja liczy się tylko jeśli jest w jakiś sposób zapisana – np. historią kredytową.

Banki czytają przeszłość, by przewidzieć przyszłość – jesteśmy dla nich tylko kartką papieru, z suchymi, surowymi informacjami. Jedyna bronią w tej nierównej potyczce, której nagrodą jest kredyt, jest wiedza jak zapisać tę naszą kartkę. Odpowiednio zapisana kartka nawet jeśli nie jest białym krukiem, to stanie się dla analityków kredytowych przyjemną lekturą. To budzi zaufanie, bez którego nikt na tym świecie nie pożycza pieniędzy.